Co z cenami nawozów? Dlaczego są takie drogie? Czy będą tańsze?

Wszyscy zachodzimy w głowę i jak zwykle jest wielu ekspertów. Jedni mówią kupujcie, a inni czekajcie.

Każdy producent rolny musi podjąć decyzję sam.

Postaramy się przekazać możliwie jak najwięcej faktów, żeby zobrazować sytuację. Dlaczego nawozy w ogóle podrożały. Zużycie nawozów na świecie rośnie z dwóch powodów: zagospodarowuje się nowe powierzchnie pod uprawy rolne i jednocześnie wzrasta zużycie nawozów na hektar. Królują w tych wzrostach takie kraje jak Brazylia, Indie, Chiny, Rosja. Początkiem każdych wzrostów zazwyczaj są wzrosty cen płodów rolnych. Nie inaczej było w tym przypadku. Wzrosty cen soi czy oleju palmowego wywołały falę wzrostu zapotrzebowania na nawozy. Wiadomo, chęć uzyskania wyższych plonów i przychodów z hektara. Niestety na te wzrosty zapotrzebowania nałożyły się też inne czynniki takie jak szybkie wychodzenie świata z kryzysu z początku pandemii i brak zapasów surowców. Wszyscy byli przekonani, że kryzys potrwa długo i ograniczyli zapasy. 

Dlaczego wysokie ceny utrzymują się tak długo?

Straszliwe wręcz wzrosty cen surowców i oczywiście nawozów miały wiele podobieństw do tego co działo się w 2008 roku i wielu uczestników rynku było przekonanych, że ceny za chwilę zaczną spadać. Niestety to przekonanie spowodowało, że w wielu miejscach na świecie magazyny zostały wyczyszczone z zapasów. W konsekwencji w tym samym momencie wszyscy ruszyli na zakupy, przez co ceny znowu wzrosły zamiast spaść. Niestety dzieje się tak aż do dziś. W rezultacie Chiny, Rosja i Egipt wprowadziły zakaz eksportu nawozów lub poważne jego ograniczenia. Wszystko w celu zabezpieczenia własnego rynku w środki do produkcji rolnej. 

Co z mocznikiem i podobno spadającymi cenami?

Mocznik to jeden z nielicznych nawozów wraz z solą potasową, który jako kraj musimy importować. Soli potasowej w Polsce się nie wydobywa, a mocznika produkujemy za mało. Większość lokalnie produkowanego mocznika konsumowana jest przez przemysł. Produkujemy z niego m.in. żywice do przemysłu budowlanego i meblarskiego raz adblue. Granulowany (tzw. gruby) mocznik praktycznie w całości jest importowany z różnych stron świata. Najbliższej położonym dostawcą mocznika jest Białoruś, która jest objęta sankcjami gospodarczymi. Nawet gdyby nie było w tym okresie sankcji, cała produkcja i tak trafia na rynek wewnętrzny. Do całej tej układanki musimy jeszcze dodać problemy z transportem morskim i lądowym. Typowe dla morza Bałtyckiego statki 3 do 5 tyś ton odpłynęły z Bałtyku w inne rejony świata, gdzie stawki były wyższe, przez co przewozy drogą morską zdrożały 2, a nawet 3 krotnie. Mimo wysokich cen o statki trzeba walczyć lub czekać tygodniami na załadunek. 

Popatrzmy teraz na możliwe spadki cen nawozów azotowych w najbliższych tygodniach. Miesiąc temu światową prasę specjalistyczną obiegły wiadomości o gwałtownych spadkach cen mocznika. Ceny na rynkach światowych spadały dzień po dniu o 20, 50 dolarów za tonę.

Czy ustawiała się kolejka po taniejące źródło azotu? Nie, wszyscy czekali na dalsze spadki myśląc, że to początek wielkiego krachu. Prawda jest taka, że kilka międzynarodowych firm handlowych (sprzedających po kilka milionów ton rocznie ) czekało na moment kiedy na nowo należy wejść do gry. Indie ogłosiły kolejny przetarg na zakup mocznika i ceny w ciągu 24 godzin znowu wzrosły o 200 dolarów na tonie. Producenci mają komplet zamówień do końca marca. 

W kolejnym artykule postaramy się przybliżyć sytuacje na naszym europejskim rynku nawozowym.

Zespół eAgro.pl